Koncert jesienny na dwa świerszcze
Każdego roku nieodmiennie nie możemy oderwać wzroku od tej przemiany. Wciąż nadchodzi i wciąż jest tak, jakby przyszła pierwszy raz. Niebo przysłonięte perłową łuską chmur, przez które przesącza się mgliste światło, czerwień buków, żółknąca zieleń brzóz, burość olch, milczenie, które spływa na lasy, stwarza idealną przestrzeń do słuchania muzyki.
Doskonałą ku temu okazję stworzyła Anna Budziak – Kaśnicka, opiekunka sekcji wokalnej w GOKSiR w Rudnikach, która wraz podopiecznymi zabrała zgromadzonych w niezwykłą wokalną podróż po barwach jesieni, gdyż jak śpiewała Wiktoria Kubaszewska - piosenka jest dobra na wszystko! Gdybyśmy mogli przesłać coś z naszej porywającej pięknej jesiennej pogody, to na pewno byłoby nim łagodne, niemal serdeczne powietrze, które wpadło na scenę „Jesiennym koncertem na dwa świerszcze” zaprezentowanym przez Zofię Wojtach otwierającym to wyjątkowe spotkanie. I może czasami nie jesteśmy zachwyceni też deszczem, jednak w ten szczególny wieczór stał się odpowiednim akompaniamentem dla Liliany Kościelnej i Joanny Wierszak do zaśpiewania piosenki „Ciągle pada”. Wieczór szybciej nastaje, słońce też wcześniej znika niż latem i tak też Ola Sieja i Magdalena Stasiak w przypomniały nam, iż lato żegnamy tylko na rok. W jesienne ciepłe klimaty wprowadziła nas „Jesiennym walczykiem” Wiktoria Trofomiec, a po wykonaniu „Remedium” wyśpiewanym przez Agnieszkę i Agatę Cieślak, mogliśmy poczuć zapach opadających żółtego listowia. Jest coś niesamowicie nostalgicznego i znaczącego w dorocznej kaskadzie jesiennych liści, a w melancholijny aspekt jesieni przepięknie zabrały nas Emilia Pęcherz utworem „Moknie w deszczu diabeł”, Nina Staniszewska „Magicznymi ogniami” oraz „W żółtych promieniach liści”, gdzie smutne krople jesiennego deszczu uderzały przy każdym podmuchu wiatru w szyby okienne oraz Zofia Makówka i Marysia Molska przypominając nam, iż Buka jest jak deszcz, jak ciemność albo jak kamień, który trzeba obejść, żeby móc iść dalej.
Czas jak prządka znów owinął jesień z kądzieli i kolejny raz nawinął ją na kołowrotek. W krótkim czasie zacierają się rysy ostatniego sezonu i kolejna jesień będzie równie olśniewająca, co ostatnia. Podczas koncertu nabrało to szczególnego wymiaru, zwłaszcza kiedy wraz z ostatnimi dźwiękami kolędy kończącej koncert za oknem prószył śnieg, a delikatne płatki śniegu opadały na gorące z wrażenia twarze.